Po skończonym stosunku ubraliśmy się i opadliśmy na łóżko, ponownie. Śmialiśmy się, gadaliśmy. Wtedy ktoś złapał za klamkę. Poprawiłam włosy i poszłam otworzyć drzwi. Otworzyłam, a tam niespodzianka...
_________
Otworzyłam drzwi, stał tam Kamil z różą w ręku..
- Kamil?! - uśmiechnęłam się do Justina, po czym wypchałam Kamila z pokoju, w którym prawie stał.
- Tak, to ja. - zaśmiał się
- Co Ty tu robisz?
- Obiecałaś dać się z fotografować.
- Fakt, ale teraz tyle się dzieje..
- Majka, zostaw Justina, zwykły laluś, on nawet Cię nie kocha, chcę mieć jakąś sensację.. - mówił ciągle
- Wyjdź, proszę Cię, nie mam już o czym rozmawiać. - wskazałam ręką na drzwi
- Nie ! - krzyknął i zaczął mnie całować,dobierać się do mnie, przycisnął mnie do drzwi, czekałam aż w końcu wyjdzie Justin. Zaczęłam się wyrywać, ale na nic. W końcu go uderzyłam w 'czułe miejsce', on się skulił, zdążyłam uciec do pokoju, wtedy Justin właśnie miał wychodzić z pokoju.
- Kochanie, co się stało ? - byłam roztrzęsiona
- Kamil, on... chciał mnie chyba zgwałcić... - Justin mocno mnie przytulił, po czym szybko wyszedł z pokoju. Potem słyszałam krzyki ich obu, przekleństwa. Usiadłam na łóżku, schowałam głowę w dłonie. Po chwili usłyszałam otwierające się drzwi do pokoju, uniosłam głowę do góry i zobaczyłam Justina, uśmiechał się.
- Co się szczerzysz ? - rzuciłam obojętnie.
- Już go na oczy nigdy nie zobaczysz.
- Co Ty mu zrobiłeś ?
- Powiedziałem kulturalnie, żeby Ciebie zostawił, jak nie to inaczej porozmawiamy no i wyszedł.
- Kocham Cię Justin. - wstałam i mocno się do niego przytuliłam, oraz pocałowałam
- Ja Ciebie też.
***KILKA DNI PÓŹNIEJ***
Dziś mam osiemnaste urodziny, jest godzina 9.35, impreza jest o 18. Wstałam o 9, poszłam do łazienki, odświeżyłam się, ogarnęłam się i zeszłam na dół. Była tam moja rodzina, złożyli mi życzenia, dali prezenty. Zjedliśmy wspólne śniadanie, lecz kogoś mi brakowało.
- Gdzie Justin? - zapytałam
- Nie wiem, od wczoraj go nie widziałem. - powiedział tato
- Cholera.. - pomyślałam
Poszłam na górę, na środku pokoju postawiłam prezenty, chwyciłam za telefon i wybrałam numer do Justin'a, po chwili usłyszałam głos.
Ja: Gdzie jesteś?
Jus: Zaraz przyjadę, spokojnie.
Westchnęłam, wyjęłam z szafy sukienkę, w którą miałam być ubrana na mojej imprezie urodzinowej. Uprasowałam ją, położyłam na łóżku, wzięłam laptopa, usiadłam na fotelu i weszłam na TT. Napisałam 'W końcu pełnoletnia :) ' no i odpisałam kilku osobom. Usłyszałam trzaskanie drzwiami, więc zamknęłam laptopa i zbiegłam na dół. Na korytarzu stał Justin z torbami.
- Cześć skarbie ! - rzuciłam się mu na szyję
- Cześć myszko. - pocałował mnie
- Nie mów, że aż tyle dla mnie. - zmarszczyłam czoło
- Kocham Cię rozpieszczać.
- Nie musisz, wystarczył by soczysty całus jako prezent. - dźgnęłam go w jego 'kaloryfer'
- Oj, kochanie.. - poszedł do mojego taty i oddał mu torby, czyli nie wszystko od niego - pomyślałam
- Justin, chodź pokaże Ci sukienkę.
Wzięłam go za rękę i zaprowadziłam na górę. Weszliśmy do pokoju, przyłożyłam do ciała sukienkę, która leżała wcześniej na łóżku.
- Podoba Ci się? - zapytałam przegryzając wargę.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - podszedł do mnie i obejmując mnie w pasie namiętnie pocałował
- Dobra potem będziesz mnie całował. - zaśmiałam się - która jest godzina? - spytałam
- 10.30 - odpowiedział
- Co?! - wykrzyknęłam
- Spokojnie, masz dużo czasu.
- Justin, tylko tak się wydaje. - sama nie wiem, ale wypchałam, dosłownie wypchałam go z pokoju - muszę się zbierać ! - wykrzyknęłam i zamknęłam drzwi.
Mój pierwszy cel to łazienka, więc udałam się do niej. Wykąpałam się, umyłam włosy, następnie je wysuszyłam. Po półtorej godzinie wyszłam z łazienki. Poszłam do pokoju, usiadłam przed toaletką i zaczęłam się malować. Malowanie zajęło mi ponad godzinę. Następnie usłyszałam pukanie do drzwi.
- Kochanie jak Ci idzie? - usłyszałam zza drzwi. - wstałam i otworzyłam drzwi Justinowi.
- I jak? - spytałam go
- Cudownie. - widziałam jego 'maślane' oczy, które właśnie patrzyły na mnie
- Wiesz, nie wiem czy dobry cień do powiek, nie wiem, czy będzie pasował do kremowej sukienki.
- Cii - zatkał swoim wskazującym palcem moje usta - wyglądasz pięknie, zawsze, pamiętaj, zawsze. - pocałował mnie dość namiętnie
- Jesteś kochany - wtuliłam się w niego - mam prośbę..
- Tak?
- Wyprostujesz mi włosy? - popatrzyłam na niego i oboje zaczęliśmy się śmiać
- No dobra.
Usiadłam na krześle od toaletki, włączyłam prostownice, a Justin zaczął prostować moje włosy. Fakt, kilka razy mnie lekko poparzył, ale nic nie mówiłam. Po nie całej godzinie skończył i stwierdzam, że wyszło mu to dość dobrze.
- Dziękuję kotek. - pocałowałam go w policzek.
- Nie ma za co. - uśmiechnął się.
- Dobra, teraz idź sobie, muszę się ubrać. - wskazałam palcem drzwi.
- Eh, skoro pani karze. - wyszedł.
Ubrałam się w moją sukienkę, nałożyłam kremowe buty na platformie i na obcasie. Przyglądałam się w lustrze, wtedy mój telefon zaczął dzwonić...
_____
Może być? Tyle czekaliście. :)
Teraz czekam na szczere komentarze. ;3
12 kom. - NN.
poniedziałek, 15 lipca 2013
niedziela, 7 lipca 2013
Dziękuję wam, na prawdę.
Dziękuję tym osobom, co podtrzymały mnie na duchu. Dzięki wam zaczęłam pisać nowy rozdział, niedługo już go skończę, więc czekajcie cierpliwie. :) <3
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)