sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział X

Ubrałam się w moją sukienkę, nałożyłam kremowe buty na platformie i na obcasie. Przyglądałam się w lustrze, wtedy mój telefon zaczął dzwonić...

____________________________


Odebrałam. 
- Tak? - zapytałam. 
- Wszystkiego najlepszego kochana ! Życzenia do Polskich Beliebers. - usłyszałam w słuchawce.
- Dziękuję, miło mi. - odpowiedziałam.
- Pozdrów Justin'a. 
- Dobrze. - wtedy się rozłączyły.
Co chwilę zaraz dostawałam sms-y. Skąd wiedziały, że mam dziś urodziny? No tak dodałam wpis na TT, ale obserwuje mnie około4800 osób..  Postanowiłam szybko wejść na TT, zalogowałam się, a tam wpis Justin'a ' Moja księżniczka obchodzi dziś urodziny! Wszystkiego najlepszego ! ' Po chwili zauważyłam, że zamieścił mój numer, ale po chwili już go nie było. Miałam około 100 wiadomości na TT, około 200 wpisów i ciągle dochodziły nowe. Ale przyznam, że miło mi się zrobiło. Wylogowałam się i odłożyłam telefon do małej torebki. Wyszłam z pokoju, na dole czekali na mnie rodzice, brat i Justin. 
- Jak ślicznie. - mówili chórem. 
- No dobra, dobra. - zaśmiałam się, po czym poczułam ciepłe ręce na mojej tali. 
- Chodźcie, bo trzeba będzie gości powitać. - zaproponował tata.
- To niech państwo już jadą, a my z Mają zaraz dojedziemy. - popatrzył na moich rodziców Justin.

- Dobrze. - odparła mama i wyszli z domu, wraz z moim bratem. 
- Co tam wymyśliłeś? - przegryzłam wargę, poprawiając mu krawat. 
- Chciałem coś Ci wręczyć, ale nie tak publicznie. 
- Na prawdę nie musiałeś. - uśmiechnęłam się. 
- To dla Ciebie. - wyciągnął zza pleców duże pudełeczko. 
- Dziękuję. - przytuliłam go mocno i pocałowałam. 
Wzięłam pudełeczko, otworzyłam, był to łańcuszek z jedną połową serca, a na nim wygrawerowana literka J. 
- Gdzie masz drugą połowę? - zaśmiałam się.
- Tu. - wyjął kluczyki od samochodu.
- Dziękuję. - podałam mu łańcuszek, aby mi zapiął. 
Pudełeczko zostawiłam na stole w kuchni. Wyszliśmy z domu, zamknęłam drzwi i wsiedliśmy do samochodu. Impreza była w restauracji, nie daleko mojego domu. Po chwili byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z auta, weszliśmy do środka, nie było za wiele osób. Stanęłam z mamą przy drzwiach, aby witać gości. Tato z Justinem i Kacper poszli do samochodów, aby wypakować prezenty. Zaczęli pojawiać się zaproszeni goście, rodzina i znajomi. Po chwili poczułam, że ktoś mnie szturcha, była to Karolina. 
- Nie strasz mnie ! - zaśmiałyśmy się.
- Ponoć są wyniki matur ! - poinformowała mnie. 
- Uu, coś czuje, że oblałam wszystko.. 
- Nie Ty jedyna. - zaśmiałyśmy się.
Goście wypełnili salę, która wcześniej była pusta. Odśpiewali mi sto lat, a potem niestety ..... musiałam zostać bita 18-ście razy pasem po tyłku.. Na początku dostałam od rodziców, od brata, od Justina, bliskiej rodziny i przyjaciół. Następnie zaczęło się dawanie prezentów. Dostawałam dużo miśków, dużo kasy, słodkości, ogólnie prezenty były przeróżne. Widziałam, że zbliża się do mnie mój tata i mama. Dali mi dużą torbę, zajrzałam i zobaczyłam tam jakąś dużą kartkę, nie chciałam teraz jej otwierać. Za moimi rodzicami stał Justin, miał chyba z trzy torby. Dał mi je.
- Kochanie, to dla Ciebie. Życzę Ci, abyś zdała maturę, dostała się na dobre studia, abyś spełniała marzenia i na zawsze ze mną była. - i tu złożył na moich ustach namiętny pocałunek.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się i mocno go przytuliłam.
Zdałam sobie sprawę, że mam cholerne szczęście, że go mam. Potem wszyscy zasiedli do stołów, również ja i Justin.
- Majka, wyjedziesz .... - nie dałam mu dokończyć.
- Co ? Jestem za młoda na małżeństwo ! - po chwili oboje wybuchliśmy śmiechem.
- Maju, nie o to mi chodziło. Chciałem spytać, czy wyszłabyś ze mną na zewnątrz. - popatrzył na mnie.
- Dobrze, chodźmy. - wyszliśmy na zewnątrz.
- Zamknij oczy.
Zamknęłam, po chwili słyszałam jakieś kroki, nie tylko Justina. 

- Skarbie, otwórz oczy.
Otworzyłam i zobaczyłam .... Pattie, Jeremy'ego, Jazmyn, Jaxona i Chrisa.
- Niespodzianka ! - krzyknęli chórem.
- Justin, wariacie ! - zaśmiałam się.
Zaczęłam wszystkich po kolei przytulać, Jazmyn wręczyła mi prezent od wszystkich, a ja ją mocno ucałowałam. 

- Bawiłam się dziś z czarodziejką w samolocie ! - krzyknęła podekscytowana Jazmyn. 
- Jaką czarodziejką ? - spytałam.
- Z Alex Russo. - uśmiechnęła się.
I tu było po moim humorze. Po chwili zza ściany wyszła Selena.
- Cześć, cześć Justin. - jej spojrzenie na mnie... uhrr.
- Cześć. - odpowiedział Justin, nawet zauważyłam jego lekki uśmiech.
- Możemy pogadać? - podeszła do niego bliżej.
- Jasne. Idźcie do środka. - spojrzał na mnie Jus. 

- A co masz przede mną jakieś tajemnice? - spojrzałam na niego, a Jazmyn którą trzymałam na rękach bawiła się moimi kolczykami.
- Skarbie, skąd. - zaczął się tłumaczyć.
- To może ja zostanę ? - rzuciłam niemiłe spojrzenie Sel.
- No... dobrze.  - spojrzał na mnie.
- Ale ja chcę porozmawiać z nim sam na sam.. - wtrąciła się Selena.

Nic nie powiedziałam, tylko weszłam do środka. Usiadłam na swoim miejscu, na miejscu Justina posadziłam małą, poprosiłam obsługę, aby dała czyste naczynia dla Jazmyn. 
- Jesteś głodna? - spytałam.
- Nie. - siedziała na dużym krześle i machała nóżkami.
- Na pewno? 

- Tak. A co Justin robi z Seleną? - spojrzałam na nich.
- Rozmawiają.
Goście zaczęli tańczyć, bawić, wódka już się lała, a oni dalej rozmawiali. Podeszła do mnie Pattie.
- Przepraszam.
- Za co ? - wstałam z krzesła.
- Za Selenę, Jazmyn chciała, aby z nami leciała, po za tym Selena chciała zobaczyć się z Justinem.

- Nic się nie stało, wszystko jest dobrze. - uśmiechnęłam się. 
- Majka, chodź tańczyć ! - Jazmyn ciągnęła mnie za rękę. 
- Chodź mała. - wzięłam ją na ręce i poszłyśmy na parkiet. 
Szalałyśmy, śmiałyśmy się, potem dołączyła do nas Karolina, dobrze się bawiłam bez Justina. Dalej z nią rozmawiał, chociaż nie wiem, bo ich nie widziałam, może gdzieś poszli. Przetańczyłyśmy chyba z 15 piosenek, usiadłyśmy na ławce obok dużego okna, nie było ich, pewnie gdzieś poszli. Siedziałyśmy we trzy, podszedł do mnie mój znajomy.
- Zatańczysz śliczna? - wyciągnął w moim kierunku dłoń. 

- Jasne. - wstałam i  poszliśmy na parkiet, zaczęliśmy tańczyć. 
- Co tak sama siedziałeś? - spojrzał mi w oczy. 
- A jakoś tak wyszło. 
- Prawdziwy dżentelmen nie zostawia swojej damy na jej uroczystości.
Nic nie odpowiedziałam, tylko się delikatnie uśmiechnęłam i tańczyłam dalej. Po skończonym tańcu, podziękowałam i usiadłam na swoje miejsce. Siedziała tam Jazmyn i Chris.
- Już schodzę. - wstał.
- Siedź, siedź. - uśmiechnęłam się.
- Ale może usiądziesz? - zaśmiał się.
- Nie, nie siedź. 

- Wszystkiego najlepszego tak w ogóle. - wstał i pocałował mnie w policzek. 
- Dziękuję. - przytuliłam go.
- A może usiądziesz na kolanach? - zaśmiał się. 
- Okej, ale już przestaniesz gadać? 
- Jasne, jasne. 
- Ale ostrzegam, jestem ciężka. - usiadłam mu na kolanach. 
- Jesteś lekka jak piórko, powinnaś więcej jeść. - dźgnął mnie w brzuch. 
- Nawet nie wyobrażasz sobie ile jem, haha. - śmiałam się.
Chris to naprawdę bardzo fajny chłopak, bardzo go polubiłam. Gadałam sobie z nim przez dłuższy czas. 

- Dobra, idę się bawić, ale wrócę. - zaśmiał się.
- Okej, okej. - zeszłam z jego kolan, a on odszedł. 
- Jazmyn, chcesz spać ? - widziałam jak przecierała oczy. 
- Troszkę. - uśmiechnęła się.
- Chodź. - wzięłam ją na ręce i poszłam z nią się przejść. 

Chodziłyśmy koło restauracji, ona śpiewała piosenki Justina i właśnie sobie przypomniałam, że nie ma go już chyba z trzy godziny.. Rozglądałam się po drodze za nim. Poszłyśmy do sklepu, bo mała chciała lizaka. Gdy już miałam wchodzić do sklepu usłyszałam, że ktoś płaczę....

____________________


Czekaliście? :) To już jest ! 
15 kom - następny.