- Wyjedziesz za mnie kochanie? - Justin spojrzał na mnie.
- Justin jesteś pijany, nie bredź.
- Dobrze, dobrze. - pocałował mnie.
Godzina 3 nad ranem, wróciliśmy do domu, położyliśmy się spać. Osiemnastka była wspaniała, a to dzięki wspaniałym osobom.
______________________________
Obudził mnie SMS. Wzięłam do ręki telefon, zobaczyłam: Justin <3
- Wstałaś już księżniczko? - odczytałam.
- Obudziłeś mnie jak zawsze. <3 - odpisałam.
Spojrzałam na zegarek, była 12. Przewróciłam się na drugi bok, zamknęłam oczy, widziałam przed oczyma płaczącą Selenę. Usłyszałam pukanie do moich drzwi.
- Pewnie mama chcę żebym wstała. - pomyślałam. - tak? - powiedziałam.
W drzwiach stanął Justin.
- Dzień dobry moja królewno. - usiadł na łóżku i obdarował mnie soczystym buziakiem.
- No witam poranny ptaszku. - walnęłam go poduszką.
- Stęskniłem się.
- I mnie obudziłeś. - ponownie uderzyłam go poduszką
- No bo ile można spać? - rozłożył ręce
- Lubię długo spać.
- Będę wiedział na przyszłość, ja będę wychodził do studia, a Ty będziesz spała. - uśmiechnął się.
- Marz, marz. - zaśmiałam się
- Kac jest ? - spytał.
- Wypiłam chyba tylko z kieliszek, to ja powinnam Ciebie o to spytać. - pstryknęłam go w nos.
- No troszkę suszy. - skrzywił się
- Byłeś dość pijany, pytałeś czy wyjdę za Ciebie. - złapałam go za rękę i pociągnęłam go na łóżko.
- Wiesz, że ludzie po pijaku gadają prawdę ? - spojrzał mi w oczy.
- Wiesz, że jestem młoda. - uśmiechnęłam się
- Przesadzasz.
- Nie, nie przesadzam.
- Gdzie Twój braciszek ? - spytał.
- A co nagle zaczęli interesować Cię chłopcy? - podniosłam brew do góry.
- Wiesz, że nikt nie jest tak piękniejszy od Ciebie. - zagryzł wargę.
- Ach, jak słodko wyglądasz jak zagryzasz wargę. - pocałowałam go.
- Wszystkie laski moje. - zaśmiał się.
- No, no kochasiu nie przesadzaj. - pogroziłam mu palcem.
- To gdzie Kacper ?
- Pewnie u siebie w pokoju. - wygoniłam Justina.
Przez ten czas się ogarnęłam. Nałożyłam na siebie sukienkę, którą dostałam od Pattie. Usłyszałam pukanie do drzwi i szybko zleciałam na dół i otworzyłam drzwi. Była to Karolina.
- Cześć kochana. - pocałowałam ją w policzek.
- Cześć, cześć. - odparła
- Wejdź. - zaprosiłam ją do środka i od razu poszliśmy do pokoju.
- No więc jak tam po imprezie? - spytała mnie Karolina podnosząc jedną brew do góry
- Wszyscy żyją, to jest plus. - zaśmiałam się
- A jak tam pan Bieber ? Coś ten, ten w nocy ?
- Dobrze wiesz, że on mieszka gdzie indziej. - szturchnęłam ją.
- Bo wiesz, chciałabym już być ciocią czy coś.
I wtedy wpadł Justin.
- Kochanie mam ochotę na małe.... - zobaczył wtedy Karolkę
- Cześć Bieber ! - pomachała mu ręką.
- No... cześć. - zawstydził się.
- Dobra, spadam bo muszę dziś do dziadków skoczyć.
- Tak szybko ? - spytałam.
- Tak, tak. Pa kochana, cześć Jus. - pocałowała mnie w policzek i wyszła.
- Spłoszyłeś mi koleżankę ! - mówiłam z powagą, po czym wpadłam w śmiech.
- Oj, oj. - zaczął mnie całować.
- Justin ! - walnęłam go w plecy.
- Musimy się pożegnać. - całował mnie nadal.
- Co? - spojrzałam na niego.
- Za kilka dni wyjeżdżam na dalszą trasę.
- Rozumiem. - posmutniałam.
- Zawsze możesz jechać ze mną.
- Wiesz, że nie mogę. - pokręciłam głową
- Nim się obejrzysz będę z powrotem. - pocałował mnie w czoło.
- Jak będą wakacje to jadę z Tobą. - uśmiechnęłam się.
- Czekałem, aż to powiesz.
- Może gdzieś wyjdziemy ? - zaproponowałam.
- Okej, lody ?
- Jasne, tylko trochę się ogarnę, czekaj. - puściłam mu oczko otwierając drzwi do łazienki.
Zrobiłam sobie delikatny makijaż, rozpuściłam włosy i delikatnie je wyprostowałam.
- Możemy iść. - oznajmiłam wychodząc z łazienki i pakując szybko do malutkiej torebeczki najpotrzebniejsze rzeczy.
- Chodźmy. - wyciągnął rękę w moją stronę, złapałam go i splotłam palce po czym wyszliśmy.
- Co mi powiesz ? - spojrzał na mnie.
- Nic ciekawego. - wystawiłam do niego język.
Szliśmy w ciszy, po chwili zorientowałam się że z tyłu idzie Kamil. Pociągnęłam Justina, aby szedł szybciej. Dotarliśmy na lody, on ciągle był za nami.
- Usiądź ja zamówię. - uśmiechnęłam się.
- Dwa razy waniliowe. - wyciągnęłam z torebki portfel, zapłaciłam, wzięłam lody i wróciłam do Justina.
- Proszę. - podałam mu, po czym usiadłam obok niego.
- Zaraz oddam Ci pieniądze. - zaczął szukać po kieszeniach.
- Przestań. Potraktuj to jako mały prezent. - zaśmiałam się.
- Dobrze, dobrze. - siedzieliśmy jedząc w ciszy.
- Wiesz, czuje się tak jak wtedy gdy pierwszy raz poszliśmy na spacer.. - uśmiechnęłam się.
- Pamiętam, wtedy byłem pewny, że się w Tobie zakochałem. - gryzł już wafel.
- To szybko się zakochujesz. - oblizałam wargi, kończąc powoli loda.
- Jakoś poczułem, że jesteś tą jedyną. Nadal to czuję. - przybliżył się do mnie i mnie pocałował.
Kamil siedział na przeciwko nas. Przytuliłam się do Justina.
- To Kamil ? - szepnął Justin.
- Tak. - odpowiedziałam drżącym głosem.
- Co on do cholery chce?! - wstał, ale szybko go popchałam z powrotem na ławkę.
- Chodźmy do parku. - wstaliśmy, złapałam mojego chłopaka za rękę i poszliśmy w stronę parku.
Szliśmy w ciszy, on ciągle był za nami. Ciszę przerwał Jus.
- Powiedz proszę, ale szczerze... Łączyło Cię z nim coś kiedyś ?
- Wtedy co miałeś wypadek.. Poszłam do kumpeli na imprezę, jakoś tak się z nim związałam, upiłam się no i obudziłam się obok niego rano, pomyślał sobie coś.. - spojrzałam na niego.
- Yhm. - mruknął
- Proszę Cię, nie złość się.. - widziałam po jego oczach, że jest zły.
- Nie jestem zły..
- Nie kłam, proszę. - szepnęłam.
Nie odezwał się, tylko puścił moją rękę i poszedł na przód. Usiadłam na ławce i zaczęłam płakać. Zobaczyłam Kamila, który zbliża się do mnie.
- Mówiłam, że Cię zrani. - powiedział przechodząc obok mnie.
Załamał mnie bardziej. Zaczęłam płakać, a Justina już prawie nie widziałam. Posiedziałam na ławce, popłakałam i po około 15 minutach wstałam i wróciłam do domu.
- Cześć mamo. - krzyknęłam.
Poszłam do kuchni, napiłam się wody, na stole leżała kartka " Pojechaliśmy do babci, Kacper jest w pokoju, obiad macie w lodówce. Mama " No tak, wszyscy mnie zostawili, z resztą jak zawsze. Poszłam na górę, położyłam się na łóżku i znów zaczęłam płakać. Justin zaraz wyjeżdża, chciałam z nim spędzić te ostatnie chwile.. Wzięłam telefon do ręki, wybrałam numer Justina, ale rozłączył się po dwóch sygnałach. Wstałam z łóżka, wytarłam oczy, poszłam do Kacpra do pokoju i zapukałam.
- Mogę ? - spytałam.
- Proszę. - weszłam do pokoju.
- Chcesz zjeść ?
- No tak.
- To chodź do kuchni.
Poszłam do kuchni, wyciągnęłam sałatkę z lodówki, i wyciągnęłam talerze z szafki. Wtedy je upuściłam, spadły na płytki i rozbiły się w drobny mak. Zaczęłam płakać, schyliłam się, aby pozbierać szkło, wtedy się skaleczyłam i to porządnie.
- Co Ty wyprawiasz?! - usłyszałam głos Kacpra.
- Wyciąg apteczkę z szafki.
- Czego płaczesz? - spojrzał na mnie.
- Daj wodę utlenioną.
- Odpowiedz na pytanie. - wyrwałam mu z ręki wodę i polałam po ranie.
- Podaj mi bandaż.
- Ku..wa, odpowiesz mi na pytanie ?
- Zostaw mnie. - podał mi bandaż, a ja owinęłam rękę.
- Jeśli możesz to pozmiataj.
Ponownie wzięłam z szafki talerze i postawiłam na szafce. Nałożyłam sałatkę na talerze i postawiłam na stole. Zjedliśmy, a naczynia ostawiłam do zmywarki. Wróciłam na górę, położyłam się na łóżko, wzięłam laptopa, weszłam na tt i napisałam ' najgorszy dzień w życiu ' . Odłożyłam laptopa, wzięłam słuchawki, podłączyłam do telefonu i zaczęłam słuchać smutnych piosenek. Tak, dołowałam się bardziej. Z playlisty leciało wszystko po kolei, usłyszałam piosenkę Justina 'Fall'. Zdołowała mnie totalnie, nie wiem dlaczego, ale czułam że go straciłam.. W trakcie piosenek zasnęłam.
__________
10 komentarzy - następny rozdział.